Projekt zmian w CIT - przemyślenia po pierwszym czytaniu

16/11/15

Tak jak się spodziewaliśmy, i zgodnie z zapowiedziami zwycięskiej partii, wynik wyborczy oznacza nadchodzące zmiany, w tym dotyczące podatków. W zeszłym tygodniu opublikowano projekty nowych ustaw: VAT, o podatku od transakcji finansowych i o podatku od sklepów wielkopowierzchniowych, oraz projekt zmian w ustawie o podatku dochodowym od osób prawnych. Ten ostatni projekt nie jest długi, ale za to "mięsisty". Poniżej krótko przestawiam najważniejsze zmiany i pozwalam sobie krótko niektóre z nich skomentować, zastrzegając, że to tylko wstępne (jak na razie) uwagi:

1. Wprowadzenie informacji zbiorczej o dokumentacji dotyczącej transakcji z podmiotami powiązanymi, która ma być przekazana do urzędu skarbowego do 25 dnia następnego roku podatkowego.

Pomysł sam w sobie wydaje mi się rozsądny – organy podatkowe, mając tę informację, będą mogły bardziej racjonalnie wybierać podmioty do kontroli. Natomiast termin jest „zabójczy” – autor projektu nigdy nie pracował w dziale finansów jakiejkolwiek firmy. Początek roku, to najcięższy czas (zamknięcie roku, przygotowanie do audytu, raportowanie, budżetowanie nowego roku), dorzucanie kolejnego obowiązku (który też będzie czasochłonny, przecież musimy przenalizować w pełni rok poprzedni, żeby ocenić, kiedy ta dokumentacja jest wymagana) spowoduje tylko dodatkową frustrację dyrektorów finansowych i wywoła poczucie że zasadniczą rolą państwa jest przeszkadzanie w prowadzeniu biznesu. Dlaczego nie można tej informacji przekazać do końca maja, lub chociaż w terminie złożenia deklaracji rocznej?

Inna zastraszająco krótką datą jest 7 dni na usunięcie wadliwości dokumentacji cen transferowych. Czy gdyby podatnik miał dni 14 czy 21, spowodowałoby to większe ryzyko strat Skarbu Państwa? Nie, chyba że uznamy, że ten termin jest tylko dlatego tak krótki, żeby podatnik właśnie nie zdążył, i wtedy ma zastosowanie karna stawka podatkowa. Ale to oznaczałoby, że przepisy o cenach transferowych nie mają służyć określeniu prawidłowej wysokości podatku, tylko temu żeby podatnika „złapać”…

2. Stawka CIT 31% od zmniejszenia straty w wyniku oszacowania dochodu z uwagi na zastosowane ceny transferowe w przypadku braku dokumentacji

Podatek od zmniejszenia straty (i to według podwyższonej 0 50% stawki) wydaje się w pierwszej chwili dość absurdalny. Przecież do żadnego uszczuplenia budżetu nie dochodzi, czy wykażemy stratę 100 zł, czy tylko 20 zł. To prawda – ale tylko do chwili, gdy podatnik tej nieuprawnionej straty w przyszłości nie wykorzysta – wtedy rzeczywiście budżet traci. Zgodnie z nowymi przepisami zaniżenie straty to podatek 31%, i w przypadku jej wykorzystania dodatkowo 19%. Mamy w sumie zatem 50% - czyli stawkę karną dla dochodu niewykazanego poprzez „ceny transferowe”.

Przyjmując zatem, że celem zmian jest uszczelnienie systemu i „zdyscyplinowanie” podatników, pomysł – z punktu widzenia budżetu Państwa ma sens. Natomiast co jeśli podatnik tej straty i tak by nie wykorzystał? Budżet Państwa nie poniósł szkody. Ale i tak podatnik płaci 31% - i tu wydaje mi się, że sankcja jest nadmierna.  

3. Bardzo szeroki obowiązek notyfikacji organów podatkowych o czynnościach / działaniach, których wynikiem jest zmniejszenie obciążeń podatkowych; w przypadku naruszenia tego obowiązku obowiązuje karna podwójna stawka CIT.

Choć, reprezentując interesy podatników, powinienem się sprzeciwić wprowadzaniu jakichkolwiek dodatkowych obowiązków informacyjnych (w szczególności takich o charakterze „samodenuncjacji”), to zachowując obiektywizm, muszę przyznać, że taki mechanizm nie jest zupełnie pozbawiony sensu, może rzeczywiście sprzyjać identyfikacji zdarzeń, które powodują skutki podatkowe sprzeczne z intencją ustawodawcy i pomagać szybciej zmieniać prawo celem jego uszczelnienia, a przez to służyć uzasadnionym interesom Skarbu Państwa i społeczeństwa.

Natomiast treść art. 11b nakreśla ten obowiązek w sposób niezwykle szeroki i przy tym niedookreślony. Przewiduje obowiązek zawiadamiania fiskusa o wszelkich czynnościach, które (niezależnie czy celowo czy przez przypadek) przynoszą lub mogą podatnikowi przynieść niedookreśloną „korzyść podatkową”. Ponieważ sankcją za niepoinformowanie jest podwójna stawka podatku, na wszelki wypadek będzie trzeba informować o niemal wszystkim, co się w spółce dzieje. Przedsiębiorcy się napracują, generując segregatory informacji, a organy podatkowe i tak nie będą ich w stanie przetworzyć.

Kiedyś spróbuję bardziej szczegółowo opisać warunki racjonalnego wprowadzenia takiego obowiązku „autodenuncjacji”, teraz tylko bardzo krótko:
(i) Definicja korzyści podatkowej powinna być precyzyjniej sformułowana i węższa.
(ii) Powinna być przewidziana możliwość uprzedniego uzgodnienia „legalności” czynności.
(iii) Określenie, że podatnik, który nie złoży na czas informacji, ma obowiązek „udowodnić, że zastosowane operacje są zgodne z prawem i rzeczywistością”, czyli domniemanie bezprawności i oszustwa podatnika jest naprawdę nadmierną sankcją za niezłożenie informacji. Podwójna sankcyjna stawka podatku za niezłożenie tej informacji byłaby wystarczająca dla zdyscyplinowania podatników. To domniemanie winy jest tym bardziej niepokojące, jeśli weźmiemy pod uwagę jak często organy podatkowe nie rozumieją uwarunkowań gospodarczych i zakładają złą wolę podatników, a przepisy prawa podatkowego interpretują niezgodnie z ich nie tylko literalną, ale również gospodarczą wykładnią (długa lista przykładów dostępna na życzenie).

Obowiązek poinformowania również również o czynnościach/zdarzeniach sprzed wejścia w życie ustawy, jeśli skutki występują po jej wejściu w życie. Zakładam, że nie można uznać tego zapisu za działanie prawa wstecz - w końcu to tylko obowiązek informacyjny. Natomiast  jego wykonanie będzie bardzo trudne o ile w ogóle wykonalne – zwłaszcza biorąc pod uwagę szeroko nakreślony zakres tej normy.

4. Na razie bardzo ogólny (do doprecyzowania w Rozporządzeniu) obowiązek przekazywania BEZ WEZWANIA organom podatkowym "informacji pozwalających na ustalenie istnienia obowiązku podatkowego i wysokości dochodów (przychodów) oraz określenie przez ten organ podatkowy podstawy opodatkowania na podstawie niniejszej ustawy w stosunku do nich oraz podmiotów z nimi powiązanych".

Nie wiem co będzie w rozporządzeniu – ale czytając samą treść tego przepisu obowiązek wydaje się tak szeroki i ogólny, że wręcz kuriozalny. Właściwie każdy powinien na koniec dnia pracy usiąść na pół godziny i napisać do urzędu skarbowego, co danego dnia robił. Oraz udzielić pełnego dostępu do ksiąg i dokumentów źródłowych – bez wezwania.

Trudno komentować bardziej szczegółowo nie znając treści rozporządzenia (pytanie też, czy udzielenie ministrowi finansów prawa do ustalania, czym przedsiębiorcy się muszą automatycznie dzielić z fiskusem jest właściwe…). Krótko – uwagi takie same jak do wyżej omówione art. 11b – co do zasady uznajmy że nie jest pomysł pozbawiony racjonalności – ale przyjmijmy że jest to dodatkowy obowiązek, dodatkowe ryzyko wypływu informacji poufnych – więc obowiązek taki powinien być zakreślony wąsko – informacje tylko w takim zakresie, w jakim to jest konieczne oraz precyzyjnie sformułowany.

5. Nowa ulga inwestycyjna - odliczenie 50% wydatków na nabycie/wytworzenie środków trwałych.

To należy twórcom ustawy podziękować. To bardzo dobry kierunek. Kilka uwag tylko: dlaczego wyłączamy ulgę w stosunku do środków trwałych służących do prowadzenia działalności zwolnionej od podatku? Aby nie mogły korzystać banki? A co z branżą ochrony zdrowia i edukacyjną? Wyłączenie dla środków trwałych, które nie będą w całości służyły działalności opodatkowanej też może być zbyt restrykcyjne, w przypadku podmiotów, które choćby małą część swoich przychodów ma od podatku zwolnione, jak dywidendy czy subwencje, albo podatkowi niepodlegające.

Projekt wprowadza też szereg innych zmian, w tym (i) w procedurze składania deklaracji zaliczkowych (ii) wprowadzenie obniżonej stawki podatku 15% dla małych podatników oraz (iii) wprowadzenie na żądanie obowiązku badania ksiąg. Ponadto wprowadza tzw. "exit tax" – czyli opodatkowuje (i) przeniesienie składników majątku poza terytorium kraju (przez polskiego rezydenta do zagranicznego zakładu albo z polskiego zakładu nierezydenta) oraz (ii) zmianę rezydencji podatkowej podatnika z polskiej na zagraniczną.

Projekt ten sprawia wrażenie mocno niedopracowanego i „naładowanego emocjonalnie”. Chęć zwiększenia wpływów do budżetu państwa z podatku dochodowego od osób prawnych jest zrozumiała. Po spełnieniu kilku warunków (o czym napiszę wkrótce) uważam też, że kierunek zmian jest uzasadniony nie tylko z punktu widzenia dochodów budżetowych, ale też poczucia sprawiedliwości społecznej i może nawet równości szans prowadzenia działalności gospodarczej.

Natomiast niestety ten „ładunek emocjonalny” negatywnie odbija się na treści tego projektu i – gdyby został wprowadzony bez istotnych zmian – znacząco zwiększy obowiązki przedsiębiorców, zwiększy koszty prowadzenia działalności gospodarczej (nowe etaty, nowe wydatki na usługi doradcze), zwiększy niepewność co do tego, jak urząd skarbowy zinterpretuje szereg nieostrych pojęć. Wpłynie zatem negatywnie na prowadzenie działalności przedsiębiorców – i jak sądzę nie tylko tych, którzy rzeczywiście powinni być adresatami tych nowych regulacji – ale wszystkich.

Podsumowując – nie „wylewajmy dziecka z kąpielą” – uznając, że zmiany w zakresie opodatkowania CIT są potrzebne – należy je zmodyfikować tak, by były skuteczne w zwiększaniu dochodów budżetowych, jednocześnie jednak nie powodując nadmiernych kosztów i niepewności po stronie wszystkich przedsiębiorców.

Skontaktuj się z nami

Sławomir Krempa

Partner, Doradztwo podatkowe, PwC Polska

Tel.: +48 519 506 874

Obserwuj nas