Konfrontacja tego stwierdzenia z praktycznym doświadczeniem z pracy ze spółkami podczas wdrażania nowego standardu MSSF9 pokazuje, że nie ma podmiotu, który zupełnie nic nie będzie musiał zrobić w związku z wdrożeniem MSSF9.
Wyobraźmy sobie grupę kapitałową funkcjonującą w sektorze produkcji, handlu lub usług. Grupa działa w kilku spółkach na terenie Polski z niewielką działalnością za granicą. Grupa posiada typowe składniki aktywów i zobowiązań finansowych - gotówkę, depozyty bankowe, należności od odbiorów, trochę kwot należności z tytułu pożyczek (w tym wewnątrzgrupowych), udziały mniejszościowe w innych podmiotach, kredyty w banku. Pochodnych instrumentów niewiele – a zdecydowanie nie wydają się mieć wielkiego wpływu na sprawozdanie finansowe. Czyli - nic specjalnego lub egzotycznego. A zatem stwierdzenie o braku wpływu MSSF9 na sprawozdanie finansowe na pierwszy rzut oka może wydać się uzasadnione.
Dla typowego podmiotu niefinansowego dotychczasowa klasyfikacja aktywów była dosyć intuicyjna – najważniejsze grupy aktywów finansowych, takie jak należności, udzielone pożyczki, gotówka i jej ekwiwalenty były klasyfikowane do grupy „pożyczki i należności”, która zgodnie z MSR39 była wyceniana w zamortyzowanym koszcie – co w praktyce najczęściej sprowadzało się do ujmowania w wartości nominalnej.
MSSF9 wprowadza odmienną klasyfikację. Standard jest nieco zawiły, ale w uproszczeniu można podsumować, że instrumenty odpowiadające definicji instrumentu dłużnego (czyli wspomniane należności, udzielone pożyczki, gotówka) są po dokonaniu klasyfikacji wyceniane albo w zamortyzowanym koszcie (czyli właściwie tak jak dotychczas) albo w wartości godziwej.
Przyjęcie z góry założenia, że wszystkie najbardziej znaczące pozycje aktywów finansowych trafią do kategorii wycenianych w zamortyzowanym koszcie nie jest prawidłowe.
MSSF9 wprowadza obowiązek analizy modelu biznesowego oraz tzw. testu klasyfikacyjnego (SPPI). Jeżeli chodzi o model biznesowy, to najczęściej występująca sytuacja, wskazująca na konieczność zaklasyfikowania do wyceny w wartości godziwej, to regularne oddawanie należności do faktoringu. Z kolei test SPPI polega na udowodnieniu, że na przepływy składa się jedynie kapitał i odsetki, a kalkulacja odsetek odpowiada dosyć rygorystycznym wymogom zawartym w standardzie.
W efekcie dosyć często spotykaliśmy się z sytuacją, że np. dla pożyczek udzielanych w grupie lub poza nią test SPPI nie jest spełniony i konieczne jest ich sklasyfikowanie jako wyceniane w wartości godziwej. Czasami problemowi można zaradzić – ale konieczne jest podjęcie działań przed 1 stycznia 2018 r.
Przyjęcie z góry założenia, że wszystkie najbardziej znaczące pozycje aktywów finansowych trafią do kategorii wycenianych w zamortyzowanym koszcie nie jest prawidłowe
W kwestii odpisów na należności czy pożyczki udzielone podmiotom zewnętrznym lub powiązanym dotychczasowa praktyka była stosunkowo prosta. Odpisów się nie robiło dopóki coś się nie działo – najczęściej kwestie odpisu zaczynano rozważać w momencie, gdy nasz kontrahent zalegał z zapłatą przez dłuższy czas, pojawiał się jakiś spór lub inne oznaki tego, że może on nie wywiązać się ze swojego zobowiązania.
Sugestia audytora na utworzenie jakichkolwiek odpisów na salda związane z transakcjami (należności, pożyczki) wobec podmiotów powiązanych (nawet tych znacząco przeterminowanych) była poddawana w wątpliwość – „jak moglibyśmy zakładać, że nasza spółka siostra nam nie spłaci pożyczki?” – padała najczęstsza odpowiedź.
MSSF9 zmienia dotychczasową rzeczywistość wprowadzając obowiązek ustalenia tzw. „straty oczekiwanej” od wszystkich pozycji spełniających definicję instrumentu dłużnego wycenianego w zamortyzowanym koszcie.
W uproszczeniu standard mówi, że każda taka pozycja jest narażona na ryzyko kredytowe i istnieje obowiązek policzenia oczekiwanej straty. Przyjęcie założenia, że strata wynosi zero, jest nieprawidłowe, nawet jeżeli naszym dłużnikiem jest rząd USA.
Czyli np. rozpoznając należność z tytułu sprzedaży lub udzielając pożyczki spółce siostrze musimy niejako automatycznie policzyć i ująć w wyniku oczekiwaną stratę. Zawsze bowiem istnieje jakieś ryzyko nieściągnięcia. Czekanie na to aż „coś się stanie” lub domniemanie, że zawsze ściągamy 100% nie są realistyczne w gwałtownie zmieniającej się gospodarce, w której ryzyko rośnie znacząco. Jest to powód dla którego wprowadzono „model oczekiwanej straty”, który ma adresować kwestie zbyt późnego rozpoznawania odpisów.
Brzmi to wszystko rozsądnie – „Tylko jak mam ustalić tą oczekiwaną stratę i ile ma być tych odpisów?” - zapyta spanikowany księgowy. Standard jest dość złożony w tej kwestii – przewiduje pewne uproszczenia typowe dla należności handlowych (tzw. stosowanie matrycy odpisów), ale już na przykład dla pożyczek (w tym udzielonych podmiotom w grupie) konieczne jest stosowanie dosyć skomplikowanej metodologii, takiej jak stosuje bank w odniesieniu do udzielonych kredytów.
Spółki do oceny i ustalenia wielkości odpisów aktualizujących muszą zrozumieć czego od nich wymaga standard, ocenić w jaki sposób będą tworzyć odpis (indywidualnie, czy dla grupy podobnych sald), a następnie wdrożyć narzędzia, które pozwalają na ustalenie oczekiwanej straty.
MSSF9 zmienia dotychczasową rzeczywistość wprowadzając obowiązek ustalenia tzw. „straty oczekiwanej” od wszystkich pozycji spełniających definicję instrumentu dłużnego wycenianego w zamortyzowanym koszcie
Wycena udziałów mniejszościowych spółki notowanej na giełdzie nie stanowiła i nie będzie stanowiła problemu pod MSSF9 – z grubsza rzecz biorąc wystarczy spojrzeć na tabelę notowań i przemnożyć uzyskaną stamtąd cenę przez ilość posiadanych akcji. Bardziej problematyczne są jednak udziały w podmiotach nienotowanych. Dotychczas MSR39 dopuszczał wycenę wg kosztu nabycia, pomniejszoną o utratę wartości – i sporządzający sprawozdania nagminnie stosowali to uproszczenie. MSSF9 znacząco ogranicza możliwość dalszego stosowania tej zasady. W większości konieczne jest dokonanie szacunku wartości godziwej – dodatkowo spółka musi podjąć nieodwołalną decyzję, czy zmiany wyceny chce odnosić do wyniku finansowego czy do kapitałów bez możliwości rozpoznania wyniku w momencie zbycia.
Mogą występować (w praktyce rzadziej) również inne obszary, w których pojawią się różnice – na przykład jeżeli w jednostce nastąpiły renegocjacje zaciągniętych kredytów, wówczas może okazać się konieczna korekta wartości bilansowej takiego kredytu na 1 stycznia 2018 roku. Co ciekawe, wspomniane we wstępnie nieliczne instrumenty pochodne, w praktyce nie spowodują dużych problemów przy wdrożeniu MSSF9 (tzn. jak dotychczas będą wyceniane w wartości godziwej z odniesieniem różnic do wyniku finansowego), za wyjątkiem sytuacji, w której jednostka stosuje (i chce pod MSSF9 dalej stosować) rachunkowość zabezpieczeń. W takim przypadku konieczna jest ponowna analiza relacji zabezpieczających, ich dostosowanie do zmienionego w tym względzie standardu i opracowanie nowej dokumentacji rachunkowości zabezpieczeń – koniecznie zakończone przed 1 stycznia 2018 r.
Podsumowanie
Opisane powyżej trzy obszary występują w praktycznie każdym podmiocie z sektora niefinansowego. W praktyce ich zaadresowanie z dnia na dzień nie jest możliwe – raczej trzeba przyjąć na to kilka do kilkunastu tygodni. Rozwiązanie wymienionych kwestii wymaga czasu poświęconego na analizę i wdrożenie odpowiednich narzędzi IT wspierających procesy wymuszane przez MSSF9.
Istnieje oczekiwanie, że w momencie publikacji rocznego sprawozdania finansowego za rok 2017, w sprawozdaniu tym zostanie zamieszczona informacja o efekcie wpływu na nie nowego standardu MSSF9, a raportując dane za pierwszy kwartał 2018 r., spółki powinny już stosować MSSF9. Czasu zatem nie zostało zbyt wiele.