Wywiad z Katarzyną Godlewską

Katarzyna Godlewska


Katarzyna Godlewska, współzałożycielka Grupy Abslovent.pl (w skład, której wchodzą Absolvent.pl, Absolvent Talent Day, Code Europe), wiodącej polskiej platformy rekrutacyjnej dedykowanej studentom, absolwentom i młodym profesjonalistom.

Firma powstała w 2011 roku i od tego czasu dynamicznie się rozwija. Celem działalności jest profesjonalne łączenie młodych kandydatów do pracy z właściwymi pracodawcami - z wykorzystaniem najnowszych technologii i z uwzględnieniem prawdziwych potrzeb oraz motywacji. Katarzyna jest też finalistką tegorocznej edycji Konkursu Bizneswoman Roku.


Maria Hankała: Skąd pomysł na Absolventa?

Katarzyna Godlewska: Po trzech latach studiów licencjackich w Wielkiej Brytanii, wróciłam do Polski na studia magisterskie na SGH. Było to dla mnie jednak za mało, zaczęłam się rozglądać za czymś, co mogłabym robić dodatkowo. Wtedy poznałam Dominika Wieganda, który był na tych samych studiach i też chciał robić coś więcej, a w jego głowie już kiełkował pomysł na Absolventa. Zaczęłam go przekonywać, że jestem idealną osobą do tego, żebyśmy zrobili to razem. Tak to się zaczęło. Bazowa koncepcja firmy, która będzie się zajmować rekrutacja młodych ludzi, była rzeczywiście jego, ale od tamtych czasów działamy już wspólnie, powstały nowe projekty, nowe produkty i sama wizja też się zmieniła. 

 

MH: 9 na 10 polskich startupów znika z rynku. Jaka jest tajemnica Waszego sukcesu? Co spowodowało, że firma nie tylko się utrzymała na rynku, ale coraz prężniej się rozwija? 

KG: Nie wiem, czy jestem na tyle doświadczona, żeby wypowiadać takie podsumowujące stwierdzenia, natomiast patrząc wstecz i zastanawiając się, co spowodowało, że nam się udało, to mam poczucie, że byliśmy po prostu wystarczająco wytrwali. Rzeczywiście rzadko jest tak, że pierwszy biznes, pierwszy model biznesowy, który stworzymy, czy też pierwszy pomysł na produkt jest tym produktem, który rynek przyjmie i klucz tkwi w tym, żeby się nie poddawać, żeby zmieniać, zmieniać i szukać sposobu na to, żeby klienci zaczęli chcieć z naszego produktu, lub z naszych usług skorzystać. Patrząc z dzisiejszego miejsca nasz pierwotny model biznesowy rzeczywiście był nie do końca nietrafiony. Zarówno wtedy jak i dziś nasz biznes jest mocno osadzony w technologii. Dzisiejszy model biznesowy od ówczesnego jest po prostu inny. Wydaje mi się, że to, że cały czas się uczyliśmy, zmienialiśmy i byliśmy wytrwali. Realne efekty przyszły dopiero po kilku latach – to nie jest tak, że wszystko przyszło od razu; na początku trochę rośliśmy, ale delikatnie i dopiero w pewnym momencie przyszedł taki punkt, który zapoczątkował bardziej dynamiczny wzrost naszej firmy. Mam wrażenie, że dużo osób odpuszcza przed tym punktem, a to jest ten moment, kiedy to nauka i doświadczenie pozwala nam zrobić kolejny krok. Z drugiej strony są czasami nietrafione pomysły i wtedy trzeba samemu to przed sobą przyznać – to jest pewnie najtrudniejsze - że się pomyliłem i muszę szukać dalej. Na sukces składają się determinacja, elastyczność i dużo pracy, bo my po prostu dzień w dzień, od lat w tej firmie pracujemy. 

 

MH: Jak zmieniła się firma w miarę rozwoju. Czy nadal relacje w pracy są bezpośrednie, czy była potrzeba wprowadzenia bardziej sztywnych procedur?

KG: Rzeczywiście rok 2016 był dla nas przełomowy. Urośliśmy dwukrotnie i z liczby 30-stu do liczby 60-ciu osób. Sporo się zmieniło – kiedy było nas 30-stu, to miałam poczucie, że z każdym codziennie rozmawiam, znam humor każdej osoby, wiem, czy dzisiaj ma dobry nastrój, czy zły. Ta komunikacja była bardzo skuteczna, bardzo bezpośrednia i to, na czym nam bardzo zależy, to żeby tę kulturę organizacyjną utrzymać. Nawet teraz, wśród 60-ciu osób komunikacja jest przejrzysta, życzliwa i bezpośrednia, ale też szybko do nas dotarło, że musimy w tym gronie stworzyć - może nie procedury - co pewne procesy, żeby ta komunikacja odbywała się płynnie, we właściwych momentach i w odpowiedniej skali. Różne rzeczy się dzieją i ludzie muszą wiedzieć, jaka jest wizja i misja całej firmy, a skaskadowanie tego na 60 osób, na wszystkie działy, jest już trudniejsze. Wartości firmy – coś, co nieformalnie super funkcjonowało w gronie 30-stu osób, okazuje się, że w gronie 60-ciu musi być już spisane. Również procesy rekrutacji, feedbacku i coachingu muszą być ujęte w określone ramy. Jeżeli chce się dalej rosnąć i skalować trzeba budować odpowiednie procesy, ale warto się też zastanowić, jakie procesy pasują do naszej wizji firmy i kultury. Przeczytałam ostatnio historię jak Netflix budował całą swoją politykę HR i po przeczytaniu tego artykułu pomyślałem, że to jest coś, co jest bliskie mojemu odczuciu, jak chciałabym, żeby to wyglądało w Absolvencie. Wszystko opiera się na zdrowym rozsądku każdej osoby, która z nami pracuje, bo przecież nasz biznes, to są głównie ludzie. Wierzę, że jak już dobierzemy odpowiedni zespół, ludzi mądrych, ludzi myślących, znających wartości i wizję, w którą zmierza firma, to oni będą umieli podjąć odpowiednie decyzje. Nie trzeba im tych decyzji narzucać procedurami. To jest nasz sposób myślenia, który przekłada się później na wiele aspektów naszych działań. 

 

MH: Padły z Twoich ust sformułowania coaching, feedback, które słyszy się w dużych korporacjach….

KG: Tego się uczymy (śmiech). Czy to korporacja, czy to mała firma – każdy potrzebuje feedbacku, czy jakkolwiek ktoś to nazywa. Każdy chce być doceniany, czy dowiedzieć się czy może zrobić coś lepiej, żeby się dalej rozwijać. Myślę, że nie dotyczy to tylko dzisiejszego pokolenia, ale tutaj jest to bardzo widoczne – każdy, kto przychodzi do nas na rekrutację mówi, że chce się rozwijać, a żeby się rozwijać, to też trzeba ten feedback na pewno dostawać. 

 

MH: Wiele się teraz słyszy, że młodzi ludzie chcą się wiązać z jakąś firmą nie, dlatego, że ta firma będzie za 10 lat numerem jeden na rynku, tylko, dlatego, że oferuje fajne środowisko i możliwość rozwoju, że dzieje się tam po prostu historia. Jak tych ludzi w dzisiejszych czasach do siebie przyciągnąć? Mam wrażenie, że to jest wyzwanie, z którym wiele firm się dzisiaj boryka.

KG: Mam takie poczucie, że Absolvent nie był nigdy w lepszej pozycji, jeżeli chodzi o rekrutowanie talentów. Pamiętam jak nas była dwójka, trójka i mieliśmy paskudne, malutkie biuro. To było wtedy gigantyczne wyzwanie przyciągnąć kogoś, kto chciałby z nami pracować i budować firmę. Opiera się to wtedy bardzo na osobach, które tę firmę założyły i ich umiejętności przekonania do pracy i później podtrzymania tej motywacji. Dzisiaj Absolvent jest taka firmą, która rośnie i mam wrażenie, że dużo ludzi świadomie przychodzi do nas i bierze udział w procesach rekrutacji i w sposób bardzo przemyślany podchodzi do tego tematu – mówi „gdzie ja mam się rozwijać, jeżeli nie w firmie, która rośnie”. Przyznaję im rację (śmiech), ale czasem jestem też pełna podziwu dla tej świadomości, która, często w bardzo młodych osobach, jest. Prawie cały dzisiejszy management Absolventa, to są osoby, które dołączały, jako specjalista ds. marketingu czy sprzedaży, a dzisiaj zarządzają zespołem, albo zarządzają całym działem. Myślę, że takie osoby są świetnym przykładem dla innych i uważam, że dużą motywacją osób, które do nas dołączały jest właśnie ten rozwój, który w tym momencie jest bardzo namacalny w naszej firmie. 

Druga rzecz jest taka, że my właściwie robimy coś społecznie ważnego i też wiele osób to przyciąga, że firma pomaga młodym ludziom znaleźć pracę, że pomaga firmom znaleźć odpowiednich kandydatów, że w samej idei jest już jakaś wartość. Przychodzi do nas sporo osób zmęczonych sprzedawaniem np. produktów finansowych dla starszych ludzi, albo takich rzeczy, z którymi nie do końca się dobrze czują. 

Trzecią kwestią jest to, że widać, że jesteśmy firmą otwartą i to także wiele osób przyciąga. Często, gdy w retrospekcjach patrzę na Absloventa, to tego nie widzę, ale dociera to do mnie bardziej jak się odbijam od innej kultury – np. ostatnio pan w banku, który nas obsługuje mówi do mnie, że on nie odpisze na tego maila, bo jest w domu, bo jest chory, a w pracy będzie dopiero w poniedziałek i dopiero w poniedziałek będzie mógł przeczytać maila, bo może go odebrać tylko w pracy. I tak sobie wtedy myślę (śmiech), że Absolvent jest rzeczywiście taką firmą, w której staramy się być bardzo elastyczni, zdroworozsądkowi w podejściu do ludzi i do pracy. Wszystko, nad czym pracujemy jest w chmurze, zawsze dostępne, z każdego miejsca i urządzenia, wszystkie dokumenty są praktycznie dostępne dla wszystkich. Kultura pracy też jest bardzo bezpośrednia. Mamy bardzo różnorodne środowisko i uważam, że jest to niezmiernie wartościowe i dużo z tego czerpiemy – mamy ludzi młodych, starszych, kobiety, mężczyzn i staramy się, żeby ciągle między nami był szacunek oraz otwartość i chyba nam się to udaje osiągnąć. Mocno podkreślamy, że „bardzo liczymy na Twój wkład i bardzo go doceniamy”. Oczywiście to nie pasowałoby wszystkim, ale ponieważ proces rekrutacji jest jednym z ważniejszych, jakie mamy w firmie, to mam poczucie, że dobieramy odpowiednie osoby i potem to po prostu działa. 

 

MH: Wspomniałaś o dostępności, że wszystko jest zawsze, z każdego miejsca i urządzenia, dostępne w chmurze. To powoduje, że w pracy możemy być 24h na dobę (śmiech). Jak wygląda sprawa work-life balance? Czy coś takiego jeszcze w dzisiejszym świecie funkcjonuje?

KG: Tu się sama czasem głowię, bo z jednej strony młode pokolenie bardziej mówi o work-life balance i my się staramy, żeby on w Absolvencie był. Natomiast z drugiej strony to oni sami często są w kontakcie 

z pracą z własnej inicjatywy i to nawet ciągle. Takim przykładem jest nasz komunikator firmowy. Mamy tam grupy, każdy dział ma swoją grupę, cała firma ma swoją grupę i śmieję się, że o którejkolwiek godzinie bym czegoś na tym komunikatorze nie napisała, to ktoś mi odpisze. To się po prostu dzieje i oni sami są ze sobą w kontakcie, z ekipą firmową, ze znajomymi z firmy, praktycznie permanentnie. To jest ich inicjatywa. 

Z jednej strony, więc rzeczywiście – młode pokolenie nie chce pracować ciągle i mieć czas na inne swoje pasje, ale u nich chyba płynniej się przeplata to życie prywatne z pracą. W Absolvencie jest też dużo osób, które przyjechały całkiem niedawno do Warszawy, więc naturalnie dużo ich znajomości jest z firmy. Pewnie wychodzą razem wieczorem i pewnie też czasami porozmawiają o pracy. 

 

MH: Wspomniałaś, że oprócz ludzi młodych, są także osoby z większym zawodowym doświadczeniem. Jak oni się ze sobą dogadują? Czy ta kultura sprzyja kreatywności i czy komunikacja przebiega pomiędzy nimi sprawnie?

KG: Myślę, że bardzo sprzyja, uważam, że mix jest świetny. Mamy bardzo dużo ludzi młodych z zapałem do pracy i mamy dużo ludzi z taką pokorą i z doświadczeniem. Ale muszę przyznać, że nie każdy by się tu odnalazł – musi być ta otwartość umysłu i to zrozumienie, że „ok – może młodzież nie ma mojego doświadczenia, nie ma moich nawyków, ale daje rzeczywiście coś innego”. Nie każdy jest w stanie odnaleźć się w tym środowisku. Mam poczucie, że osoby, które mamy, bardzo dobrze rozumieją tę wartość. 

 

MH: Jesteśmy digital, Twoja firma też. Czy zauważasz wpływ transformacji cyfrowej nie tylko na biznes, ale na relacje międzyludzkie, życie prywatne? 

KG: Na pewno wszystko się zmienia. W firmie te narzędzia – jeżeli dobrze się je dobiera – po prostu usprawniają niektóre procesy oraz pracę i mam wrażenie, że tych dobrych narzędzi powstaje coraz więcej. Jestem zachwycona naszym softwarem, na którym pracuje nasze IT, do którego mamy także wbudowany moduł do prowadzenia projektów i mam wrażenia, że dzięki tym narzędziom nasza wiedza nie ginie, jest zbierana i dostępna, można do niej zawsze wrócić. Nie drukujemy, te rzeczy nie giną, nie musimy mieć szaf i rzeczywiście dobre narzędzia, dobrze ze sobą skonfigurowane bardzo poprawiają efektywność funkcjonowania firmy. Jeżeli chodzi o życie prywatne to mam poczucie, że technologia jest wsparciem i je ułatwia, natomiast na pewno nie zastąpi nigdy realnych kontaktów z drugim człowiekiem. Ale przyznam, że nie denerwuję się nawet, że Google zbiera o mnie jakieś informacje, bo myślę sobie, że dzięki temu, że te informacje są zbierane i przetwarzane w taki sposób, mam później dostępne dokładnie to, czego potrzebuję. Jestem raczej otwarta na tę technologię w kontekście jak ona wspiera nas w pracy i w życiu prywatnym i nie czuję, żeby zaburzała mi np. interakcję z ludźmi.

 

MH: Jesteś młoda mamą. Powiedz jak godzisz pracę i macierzyństwo – wiele kobiet uważa to za duże wyzwanie. Masz dla nich jakieś rady?

KG: Też uważam, że to jest wyzwanie. Z perspektywy roku czasu odkąd jestem mamą, mam świadomość, że to wcale nie jest łatwe. Godzę to w ten sposób, że dość świadomie wycięłam z mojego życia inne rzeczy (śmiech). Pozostawiłam pracę, pozostawiłam Gustava i wyeliminowałam pożeracze czasu, ale zrobiłam to świadomie. A jeżeli chodzi o pracę, to pod tym względem mam ogromne szczęście, bo naprawdę lubię to, co robimy i mam wrażenie, że nigdy nie było lepiej, bo ta skala pozwala robić więcej rzeczy, szybciej, jest więcej ludzi także praca sprawia mi ogromną radość. Pozostawienie tylko pracy i tylko Gustava nie sprawia, że czuję się źle. Natomiast na pewno to, co wszystkim mówię, to to, żeby zdawać sobie sprawę, że to nie jest łatwe, żeby zdawać sobie sprawę, że się samemu nie poradzi, więc każdy na swój sposób musi sobie zbudować wsparcie. Ja mam nianię, która bardzo mi pomaga, mam też tyle szczęścia, że mam w Warszawie mamę, która też jest dla mnie wsparciem. Na pewno bez nich nie dałabym rady. Pomagają mi ogromnie. Jestem też osobą super zorganizowaną, więc czasem ta liczba „to do” list, które w mojej głowie ciągle przetwarzam sprawia, że jestem zmęczona, ale z drugiej strony gdybym tych „to do” list nie robiła, nie odhaczała, to byłoby jeszcze trudniej, bo trzeba się po prostu zorganizować i wtedy da się zrobić więcej. Nie robię też tradycyjnych zakupów, nie chodzę po sklepach - zrobię sobie kiedyś podsumowanie, ale wydaje mi się, że 95% pieniędzy, które wydaję na zakupy, już w tym momencie wydaję przez internet. Uważam, że jest to absolutnie świetna sprawa. 

 

MH: A jak spędzasz wolny czas? Czy jest miejsce na pasje i hobby? Czy też praca jest taką pasją?

KG: Praca jest, ale dobrze by było, gdyby nie była jedyną. Zdaję sobie z tego sprawę. Natomiast pasje są trochę odłożone na drugi plan. Jakiś czasu poznałam i polubiłam jogę. Przynajmniej raz w tygodniu staram się iść na zajęcia i to sprawia mi prawdziwą przyjemność. Jak tylko Gustav trochę podrośnie będę chciała go zarazić moją pasją do sportów takich, jak np. snowbord. Wtedy będę mogła połączyć wiele ważnych dla mnie aspektów w jednym miejscu i czasie – wyjazdy, sport i spędzanie czasu z moim synem. To będzie idealny sposób na spędzanie wolnego czasu.

 

MH: Powrócę teraz trochę na tory zawodowe. Twoja firma zajmuje się rekrutacją, jesteś tego tematu najbliżej. Jakie są Twoje spostrzeżenia, jak obecnie zmienia się sama rekrutacja, dokąd zmierza rynek, jakie są trendy?

KG: Pod koniec 2016 roku czuć już było, ze dużo firm stawia rekrutację wysoko na liście priorytetów. Wróciliśmy trochę do rynku pracownika, demografia też nie jest naszą silna stroną w tym momencie, więc dla wielu przedsiębiorstw znalezienie odpowiednich osób młodych, ale też specjalistów, jest wyzwaniem. W pewnym sensie to dla nas dobre, bo jest wiele firm, które chcą z nami pracować i chcą, żebyśmy im pomagali. Z drugiej strony jest to też dla nas wyzwanie, bo musimy zapewnić najwyższą jakość naszych usług pracując na wysokich obrotach. 

Widać na rynku poruszenie. To, co na pewno się teraz dzieje, to to, że technologia coraz mocniej wkracza na rynek HR. Myślę, że w najbliższych latach rozwiązania technologiczne będą mocno ten rynek rewolucjonizować. Uważam też, że proces aplikacji musi się po prostu skrócić i stanie się to dzięki technologii. Dzisiaj przeniósł się on z gazety do internetu, ale kandydat dalej aplikuje często mając mało informacji o firmie, pomimo, że wydaje się, iż ta informacja już jest, że jest jej dużo, to ona wcale nie jest tak dobrze zagregowana i przekazana. Nie czuję, żeby kandydaci mieli przejrzyście pokazane, do kogo aplikują, kto tę ofertę opublikował, etc. To jest ten pierwszy aspekt. Potem nie wiadomo, co się z tą aplikacją dzieje, jeżeli dobrze pójdzie, to ktoś się do mnie po miesiącu odezwie, jak pójdzie źle, to nigdy się nie dowiem, co się wydarzyło. Candidate experience na poziomie aplikowania jest bardzo słaby i to jest jedna z rzeczy, na które kandydaci się bardzo skarżą.  Technologia może tu bardzo pomóc.

Kolejną sprawą jest już sam proces rekrutacji, spotkań, to, co się dzieje potem, przekazywanie informacji zwrotnej kandydatom – tu jest też wiele do zrobienia. Jeszcze w przypadku stanowisk w pełnym wymiarze godzin na umowę na czas niekoreślony, proces nie jest jeszcze bardzo oderwany od rzeczywistości. Rynek zmierza jednak w tę stronę, gdzie ludzie zaczynają pracować de facto coraz bardziej projektowo, freelacersko, kontraktowo. Dopasowanie umiejętności z zapotrzebowaniem na nie powinno być bardzo szybkie. Zdarzają się krótkie projekty, czasami nawet na miesiąc, więc proces rekrutacji nie może trwać dwa miesiące. A pamiętajmy też, że np. restauracje czy hotele często potrzebują ludzi szybko, na kilka godzin, tylko do wypełnienia prostych czynności. W tym momencie dzieje się to trochę przez taką standardową ogłoszeniówką, niezależnie czy robi to firma bezpośrednio, czy robi to ze wsparciem agencji zatrudnienia. Widzę tu ogromny potencjał, aby technologia jeszcze mocniej te procesy usprawniła. 

Pracujemy obecnie w Absolvencie nad nowym projektem, który ma bardzo zrewolucjonizować proces rekrutacji na takie stanowiska pracy dorywczej. 

 

MH: Jeszcze nie miałaś okazji wziąć udziału w naszych spotkaniach Loży Kobiet Biznesu, ale trochę wiesz o samej inicjatywie. Czy uważasz, że takie spotykanie się kobiet we własnym gronie jest w dzisiejszych czasach potrzebne? Czy to ma wartość? Czy może nie ma już znaczenia czy jest się mężczyzną czy kobietą w biznesie?

KG: Absolutnie ma wartość. Głęboko wierzę w siłę relacji i jest to rzeczywiście miejsce, gdzie te relacje pomiędzy kobietami mogą się tworzyć i z perspektywy tego, że na wyższych stanowiskach kobiet jest ciągle mało, to uważam, że takie inicjatywy są bardzo potrzebne i kobiety powinny się nawzajem wspierać. Ale odkąd ja weszłam w swoje życie zawodowe często miałam poczucie, że byłam wciągana w różne inicjatywy, bo organizatorzy chcieli, żeby było więcej kobiet na evencie, w panelu, w gazecie, gdziekolwiek, więc w swoim życiu zawodowym mam paradoksalnie poczucie pozytywnej dyskryminacji ze względu na swoją płeć. Faktem jest jednak to, że nie ma równowagi na najwyższych stanowiskach w biznesie, a wszyscy wiemy i nie trzeba tego powtarzać, że to nie jest kwestia kompetencji. Więc rzeczywiście to wsparcie jest potrzebne, żebyśmy pomagały się motywować. Sheryl Sandberg w swojej książce napisała, że głównym powodem, dla którego kobiety wypadają z gry, jest ich własna decyzja. Być może gdyby panie mogły porozmawiać o swoich wątpliwościach i czerpać z doświadczeń innych kobiet, takich wyborów byłoby mniej.

Katarzyna Godlewska 2


Kwestionariusz:

U pracowników cenię… proaktywność

Czuję satysfakcję, gdy… uda nam się z sukcesem zakończyć nowy projekt

Dzień zaczynam od… kawy

Film, do którego chętnie wracam… nie mam takiego

Gdybym miała zbędny milion dolarów…. to bym go gdzieś zaraz zainwestowała

Gdybym nie była tym, kim jestem, to byłabym… nigdy nie byłam jeszcze w lepszym miejscu, nie chciałabym być nigdzie indziej

Najchętniej na wakacje wybieram się… albo na snowboard, albo tam, gdzie jest ciepło

Nie mogę obejść się bez… telefonu

Czytanie gazety zaczynam od… zdjęć i nagłówków

Obserwuj nas