12/03/20
Zakładając, że nie będzie dalszego dramatycznego rozwoju pandemii COVID-19 – podkreślam jeszcze raz, jeśli naprawdę czarny (z epidemiologicznego punktu widzenia) scenariusz się nie ziści i w ciągu 1-2 miesięcy sytuacja zacznie się uspokajać - to efekty ogólnogospodarcze będą poważne, ale nie katastrofalne. Już obecnie mamy poważnie zakłócone łańcuchy tworzenia wartości i dostaw, bo żyjemy w zglobalizowanej gospodarce.
Skala powiązań handlowych i produkcyjnych między głównymi gospodarkami a Chinami jest tak duża, że zakłócenia zobaczymy w wielu obszarach, nawet tam gdzie się ich w ogóle nie spodziewamy. Efekty po stronie spadku produkcji i ich wpływ na światowy PKB będą oczywiście istotne. Póki co nie wiadomo, czy dojdzie do globalnej recesji, ale recesja w Europie jest bardzo prawdopodobna.
Ile to będzie kosztować taki kraj jak Polska? Dziś nie sposób tego precyzyjnie oszacować. Trzeba pamiętać, że mieliśmy już poważne symptomy spowalniającej gospodarki przed pojawieniem się efektu COVID-19. Nie zdziwiłbym się więc, że przy negatywnym scenariuszu moglibyśmy wylądować na koniec tego roku z dynamiką PKB rzędu 0 proc.
Spowolnienie gospodarcze dotknie całą Europę – bo kraje europejskie mają bardzo silne powiązania z Chinami. Jeśli główny europejski eksporter – Niemcy – ma się gorzej – ma to wpływ na cały kontynent. Tak zwana recesja przemysłowa, czyli spadek produkcji pojawi się w Polsce zapewne dopiero od marca, mocne spadki w kolejnych miesiącach. Najważniejsze jest dziś pytanie czy w II połowie roku nastąpi uspokojenie nastrojów i gospodarcze odbicie. Jeśli tak, spodziewam się, że w Polsce dojdzie do bardzo silnego spowolnienia, ale nie do głębokiej recesji.
Prof. Witold Orłowski, główny doradca ekonomiczny PwC w Polsce