O sukcesji mówi się coraz częściej. Niektórzy uważają, że to chwilowy trend. Inni nie do końca rozumieją co kryje się pod tym pojęciem, rozumiejąc je czysto słownikowo, czyli jako „następstwo, spadek, dziedziczenie praw do stanowiska”. W języku prawniczym sukcesja oznacza następstwo prawne, czyli wstąpienie w ogół praw i obowiązków.
A czym jest sukcesja w kontekście firm rodzinnych i ich przyszłości? Także następstwem, ale nie chodzi tu tylko o przekazanie władzy i własności, ale także wiedzy, wartości i relacji. Dodatkowo, celem sukcesji jest zapewnienie rozwoju i ciągłości firmie przez pokolenia poprzez wypracowanie wspólnej strategii właścicielskiej.
Z drugiej strony, czy sukcesję naprawdę trzeba planować? Skoro to następstwo, dziedziczenie - to czas i tak zrobi swoje. To prawda, przynajmniej częściowo. Warto tylko zastanowić się, jakie konsekwencje będzie miało działanie ślepego losu.
To jak może przebiec nieplanowana sukcesja będzie w dużej mierze zależało od tego, w jakiej formie prawnej prowadzona jest firma rodzinna i oczywiście od rodzinnej sytuacji właściciela. W najbardziej ryzykownej sytuacji są ci przedsiębiorcy, którzy prowadzą tzw. jednoosobową działalność gospodarczą (JDG) – w tej sytuacji bowiem to przedsiębiorca, jako osoba fizyczna, jest podmiotem praw i obowiązków. Bez niego firma nie istnieje, a przynajmniej było tak do niedawna. Od 2018 r. bowiem, przedsiębiorcy mają możliwość powołania tzw. zarządcy sukcesyjnego, który tymczasowo przejmuje stery firmy (przedsiębiorstwa w spadku) na wypadek ich śmierci. Takiego zarządcę może wskazać przedsiębiorca poprzez prosty wpis do CEIDG. Mogą tego dokonać spadkobiercy, ale w bardzo ograniczonym czasie. Dzięki tej instytucji nie dochodzi do automatycznego zakończenia prowadzonej działalności, nie ulegają automatycznemu rozwiązaniu umowy z pracownikami, kontrahentami, firma nie znika. Zamiast tego, zarządca sukcesyjny prowadzi ją przez okres 2 lat (w szczególnych okolicznościach z możliwością wydłużenia tego okresu do lat 5), ale nie dłużej niż do prawomocnego zakończenia postępowania spadkowego, które wyłania następcę. Właśnie, następcę, a nie następców. A jeśli przedsiębiorca miał kilku spadkobierców i pierwotnie jego wolą (aczkolwiek nie sformalizowaną) było zostawienie firmy wszystkim? Pojawia się problem i potencjalne konflikty w rodzinie. A co jeśli nie ma spadkobiercy wyrażającego chęć objęcia spadku? Oznacza to koniec przedsiębiorstwa.
W przypadku spółek handlowych sprawa jest łatwiejsza, gdyż śmierć wspólnika nie oznacza automatycznego rozwiązania spółki (z pewnymi zastrzeżeniami w przypadku spółek osobowych), a szczególne zasady dziedziczenia praw udziałowych można zastrzec już w treści samej umowy spółki. Połączenie tego zabiegu ze sporządzeniem testamentu daje podstawy do spokojniejszego snu. Nie jest to jednak rozwiązanie całkowicie kuloodporne. Dlaczego? Po pierwsze, dziedziczenie udziałów zapewnia transfer własności tylko na rzecz następnego pokolenia, a to nie daje jednak gwarancji że pozostanie ona w rodzinie także w kolejnych generacjach. Spadkobiercy będą bowiem posiadali prawo niemalże swobodnego dysponowania własnymi udziałami (oczywiście przy możliwości zastosowania pewnych ograniczeń w treści umowy spółki). To z kolei oznacza, że integralność spółki oraz jej rodzinny charakter mogą być zagrożone. Poza tym, wielość wspólników (zwiększająca się z każdym kolejnym pokoleniem) może stanowić nie lada wyzwanie dla sprawnego procesu decyzyjnego w spółce, szczególnie jak pojawią się konflikty (a jak stare porzekadło głosi „z rodziną dobrze wygląda się tylko na zdjęciu”). Jeżeli rodzina jest zgodna, a konflikty nie występują, sytuację mogą komplikować małoletnie dzieci wśród spadkobierców. Zgodnie z przepisami, reprezentowane będą przez pozostałego przy życiu rodzica (przyjmując w uproszczeniu, bo i tu mogą pojawić się odstępstwa). Tu pojawia się jednak „haczyk” – na dokonanie czynności przekraczającej zwykły zarząd, zgodę musi wyrazić sąd rodzinny. Po pierwsze, pojęcie czynności zwykłego zarządu jest pojęciem nieostrym, a jego interpretacja może być za każdym razem inna, w zależności od okoliczności faktycznych. W praktyce, zatwierdzenie sprawozdania finansowego czy udzielenie absolutorium organom spółki, może okazać się właśnie taką czynnością przekraczającą zwykły zarząd. Czekanie na decyzję sądu może doprowadzić do paraliżu decyzyjnego w spółce. Z kolei dokonanie takiej czynności bez wymaganej zgody, dotknięte będzie sankcją nieważności, bez możliwości jej konwalidacji.
Przejdźmy do kolejnego zagadnienia, jakim jest zachowek. Polskie prawo spadkowe określa krąg spadkobierców i kolejność ich dziedziczenia. Dopuszcza oczywiście, aby spadkodawca odmiennie uregulował swoją wolę, poprzez sporządzenie testamentu – co jest szczególnie rekomendowane, kiedy w skład masy spadkowej mają wejść udziały w spółce. Zastosować można wówczas tzw. zapis windykacyjny, na podstawie którego wskazana osoba nabywa przedmiot zapisu z chwilą otwarcia spadku - dzieje się to z mocy prawa, bez konieczności przeprowadzenie w tym zakresie postępowania spadkowego. Umożliwia to przekazanie praw udziałowych w firmie wskazanemu następcy
(w przypadku spółek kapitałowych daje także możliwość rozdzielenia udziałów/akcji pomiędzy kilka osób, co w przypadku spółek osobowych jest niemożliwie z uwagi na niepodzielność tzw. ogółu praw
i obowiązków). Bez tego zabiegu, wskazani w testamencie spadkobiercy dziedziczą każdy ze składników spadku w części ułamkowej. To oznacza, że do wykonywania praw udziałowych powinni wskazać wspólnego przedstawiciela – i tu znowu potrzebna jest zgoda. Zakładając jednak, że przedsiębiorca zdecydował się na zapis windykacyjny i przekazał firmę w ręce wybranego następcy, pozostali spadkobiercy (wskazani w ustawie) będą mieli prawo (nie obowiązek) do wystąpienia do niego z roszczeniem o wypłatę zachowku. Zachowek opiewa na ½ tego, co przypadłoby danej osobie na mocy ustawy, chyba że uprawniony jest małoletni lub trwale niezdolny do pracy – wówczas zachowek wynosi ⅔ tego co dałaby ustawa. Regulacja ta znajdzie zastosowanie także w sytuacji, gdy ci spadkobiercy otrzymali inne aktywa spadku, ale o niższej wartości niż wskazują na to zasady dziedziczenia ustawowego - wówczas mają prawo żądać uzupełnienia wysokości zachowku.
Co to może oznaczać dla firmy? Jeżeli sukcesor nie posiada odpowiednich, wolnych środków pieniężnych, może go to zmusić do sprzedaży części aktywów firmy bądź skorzystania z zewnętrznego finansowania. W skrajnych przypadkach może to oznaczać zakłócenie płynności firmy, a nawet doprowadzić do jej niewypłacalności. Dlaczego tak drastycznie? W polskim prawie zachowek jest świadczeniem płatnym jednorazowo, w formie pieniężnej. Ewentualne rozłożenie płatności na raty zależy wyłącznie od dobrej woli stron.
Do powyższych komplikacji można dołożyć kolejny scenariusz – patchworkowa rodzina przedsiębiorcy, duża różnica wieku pomiędzy dziećmi z różnych związków i brak testamentu bądź testament, którego ważność jest podważana przez jedną ze stron. To gotowy scenariusz na kilkuletni dramat z biznesem w tle – z tą różnicą, że takie historie nie są wcale fikcją literacką, a zdarzają się w prawdziwym życiu. Niestety, na ogół nie kończą się dobrze dla firmy. Do zakończenia postępowania spadkowego nie ma bowiem osób uprawnionych do wejścia w rolę wspólnika spółki. W zależności od struktury właścicielskiej, może to stanowić albo „tylko” obciążenie albo niemalże całkowity paraliż decyzyjny.
Osobną kategorią zagrożeń są takie zdarzenia losowe, które co prawda nie prowadzą do śmierci właściciela biznesu, ale przez dłuższy czas uniemożliwiają mu podejmowanie decyzji (np. śpiączka). Formalnie, wspólnik istnieje – często pełni także funkcję w zarządzie, co dodatkowo komplikuje sytuację. Znowu, w zależności od struktury – utrudnienie bądź paraliż (w firmach rodzinnych częściej to drugie).
Podsumowując – można pozostawić zmiany w strukturze właścicielskiej losowi. Polskie prawo zna mechanizmy, które wówczas zadziałają. Niestety, będzie to trwało, a rezultat może być zgoła odmienny od oczekiwanego. Czy planowanie sukcesji może pomóc w uniknięciu powyższych zagrożeń? Oczywiście, że tak! Etap planowania, mimo że czasochłonny i wcale niełatwy, pozwala na wypracowanie wizji firmy na przyszłość, określenie sposobu zaangażowania rodziny, a przede wszystkim „zmusza” (w pozytywnym znaczeniu) do dialogu i współpracy pomiędzy wszystkimi zainteresowanymi. W konsekwencji prowadzi do identyfikacji potencjalnych pułapek, a od tego już o krok do wprowadzenia skutecznych rozwiązań, które pozwolą na ich uniknięcie. W przeciwnym wypadku, prędzej czy później do przekazania własności i władzy dojdzie, ale żadne przepisy nie zagwarantują przekazania wartości, wiedzy i wizji na przyszłość.
Counsel, Radca Prawny, Praktyka Polskich Firm Prywatnych, PwC Legal, PwC Polska
Tel.: +48 519 508 269