{{item.title}}
{{item.text}}
{{item.title}}
{{item.text}}
Skończył się trudny rok 2021, zaczyna się rok 2022. Wygląda na to, że równie trudny jak poprzedni, a na pewno pełen niepewności. Nie wróciliśmy jeszcze wcale do „nowej normalności”: cały czas znajdujemy się w okresie gwałtownych perturbacji. I cały czas musimy być przygotowani na nowe zagrożenia.
Rok 2021 był w polskiej gospodarce i na polskim rynku okresem trudnym do jednoznacznej oceny. Z jednej strony wiele czarnych obaw się nie spełniło, z drugiej jednak wiele nadziei zawiodło. Przede wszystkim nie udało się pokonać pandemii i wynikających z niej zagrożeń dla rozwoju. Zrealizował się zły scenariusz, w którym szybko wynaleziona szczepionka nie zdołała wygasić zarazy. Wirus wywołujący covid okazał się bardzo złośliwy, zdolny do silnych mutacji, a zatem trudny do zwalczenia. Cały rok 2021 stał więc pod znakiem większych bądź mniejszych ograniczeń gospodarczych, które mogą grozić i w roku obecnym. Na szczęście widać, że firmy umieją już radzić sobie z lockdownem znacznie lepiej niż na początku pandemii.
Na rynku odnotowaliśmy zjawiska i dobre, i złe. Zjawiskiem dobrym była bez wątpienia stosunkowo szybka odbudowa poziomu produkcji i dochodów (przedkryzysowy poziom PKB został w Polsce przekroczony już w 2 kwartale 2021). Sytuacja była jednak odmienna w różnych branżach: o ile przemysł, w znacznej mierze pracujący na eksport, odnotował stosunkowo silny wzrost i szybko wydobył się z recesji, to w handlu nastąpiło to dopiero w drugiej połowie roku 2021, a aktywność hotelarstwa i gastronomii wciąż jest znacznie niższa, niż przed pandemią.
Z drugiej strony rok 2021 przeszedł jednak do historii jako rok rosnącej presji inflacyjnej. Jeszcze w pierwszych miesiącach roku stopa inflacji nie sięgała 3%. Potem jednak, z miesiąca na miesiąc, ceny przyspieszały, aż do poziomu 8,6% w grudniu . Najszybciej zwiększały się oczywiście ceny nośników energii, gwałtownie rosnące na fali światowych wzrostów cen gazu i ropy naftowej. Nietrudno było jednak zauważyć że obok tego komponentu, niezależnego od polityki gospodarczej Polski, coraz szybciej wzrastały też krajowe ceny żywności i usług. W końcu roku inflacja cen żywności doszła już do 8,6%. Coraz wyraźniej zaczęły narastać oczekiwania inflacyjne, a obaw nie zdołał uspokoić niefortunnie komunikujący się z rynkiem, błądzący w prognozach i spóźniony z reakcją bank centralny.
Już wyraźnie widać, że nie możemy spodziewać się końca pandemii, a chaotyczna polityka zdrowotna każe obawiać się możliwych kolejnych lockdownów. Gorzej niż mogło się wydawać wyglądają też perspektywy wzrostu gospodarczego. We wszystkich sektorach gospodarki nastąpiło w ostatnich miesiącach znaczące pogorszenie oczekiwań dotyczących przyszłej koniunktury, jak się wydaje głównie z powodu obaw inflacyjnych, drastycznego wzrostu cen energii i niepewnych perspektyw napływu środków z funduszy Unii Europejskiej.
Największa niepewność dotyczy niewątpliwie sfery inflacji. Systematycznie podwyższane prognozy rządu i NBP mówią już o inflacji, która może być dwucyfrowa. W reakcji na to bank centralny podniósł już znacząco stopy procentowe, i sugeruje ich znaczny, dalszy wzrost w przyszłości (być może aż do poziomu bliskiego inflacji, a więc o kilka punktów procentowych). Z kolei rząd wprowadził dwie kolejne „tarcze antyinflacyjne”, dzięki którym inflacja ma ulec czasowemu ograniczeniu. Czasowemu, bowiem głównym narzędziem są obniżki, na kilka miesięcy, cenotwórczych podatków. Na ile skuteczne okażą się te tarcze, dopiero zobaczymy. Problem leży w tym, że wprowadzone rozwiązania, a także wdrażany w tym samym czasie podatkowy „Polski Ład”, będą prowadzić do wzrostu ilości pieniędzy na rynku i wzrostu deficytu finansów publicznych. Istnieje więc zagrożenie, że w momencie gdy tarcze przestaną działać, inflacja może powrócić z większą siłą.
Co to wszystko oznacza dla handlu? Wiele niepewności i trudne warunki działania. Wskaźniki ufności konsumenckiej od kilku miesięcy spadają, choć rosnące obawy inflacyjne spowodowały w końcu roku nieco sztuczne ożywienie zakupów. Koszty będą rosły: zarówno koszty energii, jak płace. Jeśli dodać do tego ciągle realne zagrożenie pandemicznymi ograniczeniami działania, perspektywy roku 2022 rysują się bardzo niejasno. Ale cóż, takie czasy, trzeba wytrzymać.