Rozmawiają:
Dorota Hutny, ekspertka ds. ESG w sektorze finansowym, menedżerka w PwC
Michał Stalmach, ekspert ds. ESG, menedżer w PwC
Michał Stalmach: Pracując z różnymi firmami wiem, że firmy te mają różne motywacje do tego, dlaczego zajęły się obliczaniem śladu węglowego. Jedne robiły to dlatego, że bardzo ważny klient tego od nich wymagał. Nie rozumieli do końca dlaczego, ale jednak musieli to zrobić. Inne firmy mają takie wymagania od spółki matki. Spółki matki czasem prowadzą za rękę i mówią, jak ten ślad węglowy wyliczyć. Czasem po prostu dają zadanie „wyliczcie emisje i dajcie nam wyniki”. Jeszcze inni widzą, że konkurencja to robi, więc chcą robić to dobrze, żeby móc się tym pochwalić. Jeszcze inne firmy robią to dlatego, ponieważ wiedzą, że są o krok do przodu w porównaniu z konkurencją, pod kątem środowiskowym, a ślad węglowy jest kolejnym sposobem pokazania przewagi konkurencyjnej. Z drugiej strony, od wielu lat mówi się o tym, że sektor finansowy będzie dawał dodatkowe motywacje firmom. Czy to już się dzieje?
Dorota Hutny: Z perspektywy podmiotów sektora finansowego, z którymi na co dzień pracujemy, czyli z bankami, ubezpieczycielami, funduszami inwestycyjnymi, to właśnie poziom emisji gazów cieplarnianych jest jednym z głównych czynników branych pod uwagę przy szacowaniu poziomu ryzyka klimatycznego i ryzyka transformacji. Czy to na potrzeby oceny zdolności kredytowej, w procesie kredytowym, czy z perspektywy zarządzania portfelami kredytowymi, czy też na potrzeby analiz scenariuszowych. Tutaj głównym wyzwaniem okazuje się brak danych w tym zakresie, ponieważ nie ma obowiązku publikowania, zwłaszcza przez mniejsze podmioty, informacji na temat swoich poziomów emisji czy swojego śladu węglowego. Oczywiście banki muszą sobie z tym jakoś radzić. W tej chwili, jednym z głównych sposobów jest korzystanie ze średnich sektorowych poziomów emisji. Natomiast może to postawić w bardzo niekorzystnym świetle, zwłaszcza podmioty, które funkcjonują w branżach wysokoemisyjnych.
Michał Stalmach: Czyli rynek finansowy widzi powiązanie emisyjności z ryzykami, które ich również dotyczą. Rozumiem, że możemy sobie to podsumować tak, że: mniejsze emisje to mniejsze ryzyko dla inwestorów. I w związku z tym, redukowanie emisji, realizowanie swojej strategii Net Zero, może spowodować większe zainteresowanie wśród inwestorów.
Dorota Hutny: Dokładnie tak, a co więcej - lepsze warunki finansowania. Podmioty, które potrafią wykazać niższe poziomy emisji, mogą liczyć na korzystniejsze warunki finansowe. I ten trend obserwujemy już w Europie Zachodniej, zwłaszcza po wytycznych europejskiego nadzorcy, który zobowiązał banki do powiązania ceny kredytu z poziomem ryzyka, w tym poziomem ryzyka klimatycznego. Aspekt emisyjności staje się głównym elementem, na który banki muszą patrzeć.
Michał Stalmach: I tutaj widać ciekawy pomysł regulatora, bo do tej pory wyzwania związane ze zmianami klimatu najbardziej rozumiały w firmach osoby z działu ochrony środowiska, czy z działu dawniej CSR, teraz ESG. A te osoby nie zawsze miały duże przełożenie na zarządy, żeby spowodować, że firma zacznie działać w zrównoważony sposób, zacznie redukować emisje itd. Teraz widać, że tym tematem będą interesować się dyrektorzy finansowi i osoby już istotne w strukturach firm.
Dorota Hutny: Dokładnie tak. Nie tylko dyrektorzy finansowi, ale też całe komórki zarządzania ryzykiem. Obserwujemy bardzo wiele procesów transformacji organizacji wewnętrznej w podmiotach finansowych, właśnie na potrzeby wkomponowania czynników związanych ze zrównoważonym rozwojem do ich wewnętrznej organizacji. Szczególnie ważny jest aspekt zainteresowania poziomem emisyjności na przykład ze strony - tak jak wspomniałeś - komórek finansowych, dyrektorów finansowych, zwłaszcza tych, którzy pracują w spółkach emitujących akcje, bądź obligacje. Zgodnie z rozporządzeniem unijnym dotyczącym ujawniania informacji w sektorze finansowym, ślad węglowy i poziom emisji gazów cieplarnianych stają się głównymi elementami, które podlegają ujawnianiu przez banki i fundusze inwestycyjne, w kontekście oferowanych przez nich produktów inwestycyjnych. To oznacza, że duże spółki, będące emitentami akcji czy obligacji, będą niejako pośrednio dotknięte tymi obowiązkami, bo to właśnie banki i fundusze inwestycyjne zwrócą się do nich po te informacje.
Michał Stalmach: Duże spółki będą zatem pośrednio objęte tym obowiązkiem, ale mniejsze lub również duże spółki, które są dostawcami produktów dla tych dużych spółek, o których wspomniałaś, także będą pośrednio objęte tym obowiązkiem. Sektor finansowy będzie patrzył na swoich klientów i wymagał od nich danych o śladzie węglowym, w tym o śladzie węglowym związanym z zakresem trzecim, czyli całym łańcuchem wartości klienta. Spowoduje to, że klient nie będzie już mógł bazować na średnich rynkowych wskaźnikach emisji, tylko będzie musiał ściśle współpracować ze swoimi dostawcami, aby zapewnić redukcję emisji w przyszłości i realizację strategii Net Zero.
Dorota Hutny: Dokładnie tak. I to oznacza, że nawet te mniejsze podmioty, nie objęte bezpośrednio wymogami w zakresie zrównoważonego rozwoju, będą coraz częściej pytane przez swoich dostawców i odbiorców o poziom emisji gazów cieplarnianych. I de facto stosowane przez nich praktyki w zakresie środowiskowym, w zakresie emisyjności, mogą stać się bardzo istotnym elementem ich przewagi konkurencyjnej.
Michał Stalmach: I’ve worked with various companies, so I know they have different motivations for calculating their carbon footprint. Some have done so because a major client required it. They didn’t fully understand why, but they had to. Other companies were required to do so by their parent companies, which sometimes guide their subsidiaries in how to calculate the carbon footprint. But sometimes they just give them the task: “Calculate the emissions and give us the results.” Some see that their competitors do so, so they want to do it well to have something to boast about. Others know this puts them one step ahead of their competitors in terms of environmental impacts, and carbon footprint calculations also let them show their competitive advantage. On the other hand, there has been talk for many years that the financial sector will give additional incentives to companies. Is this already happening?
Dorota Hutny: The financial sector players that we work with on a daily basis – banks, insurers, mutual funds – see greenhouse gas emissions as one of the main factors included in estimates of climate risk and energy transition risk. This may be done to assess creditworthiness, in the lending process, or from the perspective of managing credit portfolios, or for scenario analyses. Here, the main challenge is posed by the lack of data, as there is no requirement, especially for smaller businesses, to disclose their emissions or their carbon footprint. Of course, banks have to handle this somehow. This is now done mainly with the use of average sector emissions. But this can reflect negatively especially on the entities in carbon-intensive industries.
Michał Stalmach: So the financial market links emissions and the risks that also affect them. I take it that we can sum this up by saying that lower emissions mean lower risk for investors. Consequently, reducing emissions, pursuing a Net Zero strategy may result in greater interest on the part of investors.
Dorota Hutny: Exactly, and also in better financing terms. Entities that can show lower emissions can hope for better financing terms. We can see this trend in Western Europe, especially since the European supervisor obligated banks to link the pricing of loans to the level of risk, including climate risk. Emissions are becoming a major aspect that banks have to take into account.
Michał Stalmach: Here, the regulator had an interesting idea. So far, climate challenges were understood best by those who worked in environmental departments, formerly called CSR, now ESG. They couldn’t always persuade their boards to make the company start acting in a sustainable way, start reducing emissions, and so on. We can now see that CFOs and company leaders will be interested in this topic.
Dorota Hutny: That’s right. Not only CFOs, but also entire risk management units. We can see a lot of processes of transforming the internal organization of financial entities precisely to incorporate sustainability factors into their structure. One especially important aspect is interest in emissions levels, as you said, for example on the part of financial units, CFOs, especially in companies that issue shares or bonds. Under the EU’s Sustainable Finance Disclosure Regulation, the carbon footprint and greenhouse gas emissions are the main elements to be disclosed by banks and investment funds, in the context of the investment products they offer. This means that large companies that issue shares or bonds will be, in a sense, indirectly affected by these obligations, because banks and investment funds will ask them for such information.
Michał Stalmach: So large companies will be indirectly affected – but smaller or also large companies that supply products to those large companies will be indirectly affected, too. The financial sector will look at its clients and require them to provide data on their carbon footprint and Scope 3 emissions, or those from their entire value chains. So clients will no longer be able to rely on average emission rates by sector. Instead, they’ll have to work closely with their suppliers to reduce emissions in the future and implement Net Zero strategies.
Dorota Hutny: That’s right. So even those smaller entities, not directly covered by sustainability requirements, will be asked more often by their suppliers and clients about their greenhouse gas emissions. In fact, their practices in the area of the environment and emissions could become a major component of their competitive advantage.